Mieszkam pod miastem. Lubię ścieżki poza cywilizacją.
Dziś o zmroku szedłem nad rzeką. Z daleka słyszałem huk tłuczonego lodu. Nad niewielkim, przybrzeżnym, opuszczonym od lat stawem dwóch nastolatków wybijało przerębel. Ponoć na jesieni wpuścili tam ryby. Kształt przypadkowy.
Oczywiście, że pomogłem wyciągnąć krę, z którą nie mogli sobie poradzić.
Oczywiście, że wchodzę w projekt. Ryby najbliższy miesiąc jedzą za bitcoin.